Puste i głuche trybuny. Czy Ty też czujesz się, jakby ktoś o Tobie zapomniał?
Jestem rozczarowany tegorocznym US Open oraz Ligą Mistrzów i Ligą Narodów. Pierwsze wielkie turnieje po odmrożeniu sportu, a z telewizora wieje nudą. I wcale nie mam na myśli tego jak i kto wymachuje rakietą czy kopie piłkę.
Sport w Stanach Zjednoczonych odmraża się w wielkich bólach. Póki co, mecze zawodowych lig i turnieje odbywają się bez kibiców. Znasz to też z Europy: 22 ludzi wybiega na boisko piłkarskie i przez 90 minut kopie piłkę. Jedni lepiej, drudzy gorzej. Czasami wpadnie gol, czasami ktoś się wywróci. Niczym nastolatkowie na boisku szkolnym, grający mecz klasowy.
To o meczu reprezentacji. Idealnie oddaje atmosferę.
Tenisowy US Open przypomina mi Ligę Mistrzów. Tę Ligę Mistrzów z sierpnia. Do Lizbony spędzono 8 drużyn. Formuła Final8 przewidywała ćwierćfinały, półfinały i finał. Jeden mecz decydował o zwycięstwie.
Co zapamiętałem z tego eksperymentu? Pod względem sportowym, upokorzenie Barcelony (2:8 z Bayernem) i dominację Bayernu w całym miniturnieju. Lyon sprawił niespodziankę, ale to nie on był taki dobry, tylko Manchester City taki słaby. Nie będę tego rozpamiętywał latami, bo Lyonu w kolejnej edycji Ligi Mistrzów nie zobaczę, a City tak, więc wszystko wróci do normy.
A pod względem emocjonalnym? Łzy Roberta Lewandowskiego po zdobyciu pucharu oraz puste i głuche trybuny. Stadiony Sportingu oraz Benfiki były puste. Krzesełka na trybunach w dolnych sektorach zostały przykryte jakimiś szmatami z logo UEFA.
Identyczne obrazki mam teraz podczas meczów Ligi Europy oraz tenisowego US Open.
Odnoszę wrażenie, że jedne z największych organizacji sportowych – UEFA oraz USTA – zapomniały w tym całym zamieszaniu o kibicach. Obie zadowoliły się tym, że w ogóle turnieje w ogóle się odbyły i „puszczają” go w surowej, gołej wersji. Po Amerykanach spodziewałem się fajerwerków. W końcu w NBA mogli urozmaicić odbiór meczu i dać namiastkę atmosfery dnia meczowego.
Naiwnie myślałem, że skoro w życiu izolują mnie od przyjemności, to przynajmniej w telewizji będą mnie karmić „efektami specjalnymi”. Tymczasem dostałem wyrób teniso- i piłkopodobny.
A przecież można tak:
Wielkie federacje tak bardzo chciały odzyskać pieniądze od telewizji, że zapomniały jednak o kibicach. O Tobie, o mnie i o milionach kibiców spragnionych emocji, ale również widowiska. Może Tobie nie przeszkadza atmosfera na korcie rodem z turniejów juniorskich albo B-klasy, ale mi tak. Ja wiem, że ten przykład powyżej ze Stanów to Matrix, ale oglądałbym. I to z przyjemnością. Tak. W tym smutnym dla kibica czasie, chce żyć w Matrixie.