Widok z trybun

3 grzechy główne Igrzysk Europejskich

Zakończyły się Igrzyska Europejskie. Na wielu arenach na trybunach wiało pustkami. Dlaczego, mimo wielu sukcesów polskich sportowców, było tak źle

𝐁𝐫𝐚𝐤 𝐩𝐫𝐨𝐦𝐨𝐜𝐣𝐢

To grzech główny całej imprezy. 29 dyscyplin sportowych, dla 19 z nich były to kwalifikacje do przyszłorocznych igrzysk olimpijskich w Paryżu, a dla 9 były to zawody rangi mistrzostw Europy. Można śmiało powiedzieć, że były to małe igrzyska. Tymczasem gdyby nie transmisje w TVP Sport o imprezie prawie nikt by nie usłyszał.

Jeśli chce się, aby na imprezę przyszli goście, trzeba ich o tym poinformować. Trzeba ich zaprosić. W związku z tym trzeba o imprezie mówić, pisać, przypominać. Tego nie było. Przyjechałem rano w sobotę na dworzec Kraków Główny. Prze ten dworzec przewija się dziennie dziesiątki tysięcy ludzi. Nie spotkałem żadnej informacji o odbywającej się w mieście imprezie. Aksamitny głos bota zapowiadał kolejne odjeżdżające i przyjeżdżające pociągi, ale ani jeden raz nie przypomniał, że na Błoniach grają koszykarze, na Zalewie Kryspinów pływają kajakarze, a w Tauron Arenie walczą szermierze. Wieczorem, wracając z koszykówki na kwaterę, przejeżdżałem hulajnogą bulwarem nad Wisłą. Pełno ludzi. Trudno się przecisnąć. Nade mną górował Wawel. Jechałem kilka kilometrów. Potem dalej przez miasto w kierunku Płaszowa. Nigdzie nie widziałem informacji o imprezie, która odbywa się w mieście. Imprezie, którą organizowało Państwo we współpracy z władzami województwa oraz miasta. I nie mówię o tym, żeby Wawel był oklejony logotypem igrzysk. W tym popularnym miejscu, jak co tydzień dominował duch alkoholowej imprezy, a nie duch sportowej rywalizacji.

Nie trafiły do mnie też żadne reklamy w sieci internetowej. Jestem bardzo sprofilowany na sport. Dostaję na swoim wallu na FB oraz Twiterze reklamy o różnych wydarzeniach sportowych, zarówno w Polsce jak i zagranicą. W przypadku Igrzysk Europejskich nie widziałem żadnej reklamy. Żadnej informacji o imprezie. Wszystkiego musiałem szukać sam. Ani przed rozpoczęciem, ani w trakcie. Po prostu nikt nie zapraszał na tę imprezę.

𝐊𝐫ó𝐭𝐤𝐢 𝐭𝐞𝐫𝐦𝐢𝐧 𝐝𝐲𝐬𝐭𝐫𝐲𝐛𝐮𝐜𝐣𝐢 𝐛𝐢𝐥𝐞𝐭ó𝐰

Dopiero na 100 dni przed rozpoczęciem Igrzysk rozpoczęła się sprzedaż biletów. I to też nie na wszystkie dyscypliny. Konkurencje rozgrywane w Tarnowie (badminton, wspinaczka sportowa, piłka ręczna plażowa i beachsoccer) musiały poczekać jeszcze kilka tygodni na zainteresowanie pierwszych kibiców.

Dla przykładu: pierwsza tura sprzedaży biletów na igrzyska olimpijskie w Paryżu (odbędą w terminie 26 lipca – 1 sierpnia 2024) rozpoczęła się… 1 grudnia 2022 roku; sprzedaż wejściówek na mistrzostwa świata w piłce nożnej Katar 2022 (20 listopada – 18 grudnia 2022) odbywała się w kwietniu 2022 roku, gdy prawie wszyscy uczestnicy byli już znani; informacja o rozpoczęciu sprzedaży biletów na mistrzostwa świata lub Europy w lekkoatletyce jest już dostępna przy okazji poprzedzającej imprezy, czyli na rok przed mistrzostwami.

Nawet w Polsce umiemy to robić. 16 lipca 2023 roku odbędzie się na Stadionie Śląskim w Chorzowie Memoriał Kamili Skolimowskiej, który jest częścią lekkoatletycznej Diamentowej Ligi. Bilety zaczęto sprzedawać 8 grudnia. Na początku w promocyjnej cenie. Przy okazji Halowych Mistrzostw Europy zrobiono promocję: ile medali każdego koloru, taka zniżka x10 na bilety poszczególnych stref. Stadion Śląski (ponad 50 tysięcy miejsc) jest niemal wyprzedany.

Pustki na tym samym Stadionie Śląskim podczas Igrzysk Europejskich kłuły w oczy najbardziej. To oczywiście nie ta sama ranga zawodów, ale nasza reprezentacja wystąpiła w mocnym składzie. Było pole do popisu, by zachęcić ludzi do przyjazdu.

Ale trzeba było zrobić to odpowiednio wcześniej. Przynajmniej na rok przed imprezą organizatorzy wspomnianych wyżej imprez sportowych mają lub mieli już opracowaną strategię sprzedaży. Wiedzieli w jaki sposób będą prowadzić sprzedaż (w formie losowania czy sprzedaży otwartej), w jakich terminach oraz jakie będą ceny. Mam wrażenie graniczące z pewnością, że takiej strategii w przypadku Igrzysk Europejskich nie było.

𝐂𝐞𝐧𝐲 𝐛𝐢𝐥𝐞𝐭ó𝐰

Z poprzednich dwóch błędów wynika trzeci – wysokość cen biletów. Cena biletu zależy od wielu czynników i jest dostosowana do strategii cenowej. Jaka ona mogła być?

Spośród 29 dyscyplin tylko 4 miały strefę Premium: lekkoatletyka, koszykówka 3×3 (rząd nr 1), breaking (sektory bliżej sceny) oraz wspinaczka sportowa (sektor z miejscami siedzącymi bliżej ściany). Dlaczego akurat te? Pierwsze dwie to bardzo popularne dyscypliny, a we wszystkich czterech nasi reprezentanci mieli duże szanse na zdobycie medali. Udało się poza breakingiem.

Poza breakingiem, były to także najdroższe bilety:

  • Premium na lekkoatletykę kosztowały 100 zł;
  • Pierwszy rząd na finały kosza 3×3 – 200 zł, kolejne cztery były po 160 zł, pozostałe po 120;
  • Za miejsca siedzące na wspinaczce trzeba było zapłacić 90 zł;
  • 90 zł kosztowały wejściówki także na skoki narciarskie.

Organizatorzy liczyli więc na prawo popytu. Udało się połowicznie: na koszykówce był komplet (brązowy medal mężczyzn), na wspinacze sportowej na czas też sporo (3 medale), breaking wypełniony, skoki narciarskie w czwartek na skoczni normalnej mało kibiców, ale w sobotę gdy Dawid Kubacki wygrał przynajmniej jeden sektor pod skocznią się wypełnił. No i lekkoatletyka sporo poniżej potencjału.

Na pozostałe dyscypliny ceny biletów normalnych na finały lub cały dzień rywalizacji wynosiły od 30 do 80 zł. To tam przeważnie wiało pustkami. Tutaj ceny 30 zł za łucznictwo, 40 zł za tenisa stołowego czy 80 zł za triathlon były zbyt wysokie względem osób, które przede wszystkim szukają w sporcie rozrywki.

Według mnie, problem mogłyby trochę rozwiązać promocje cenowe. Ich brak wynikał zapewne z krótkiego czasu dystrybucji biletów. Dodatkowo można było na te dyscypliny rozdać darmowe zaproszenia np. dla dzieci, które rozpoczęły półkolonie w mieście.

Osobną kwestią są eliminacje. One w wielu przypadkach były sprzedawane oddzielnie i były relatywnie drogie względem finałów. Za wstęp na eliminacje wspomnianego tenisa stołowego trzeba było zapłacić jedynie 10 zł mniej niż na finały. Tak samo było w przypadku pływania artystycznego, badmintona czy piłki ręcznej plażowej. Zwykle ta różnica wynosiła tylko 10-20 zł.

Podziel się