Widok z trybun

Mecze obok Ciebie, które możesz usłyszeć

Już wychodziłem, ale zaskoczyły mnie okrzyki na pływalni. Szybki rzut oka na tablicę wyników. Remis w trzeciej kwarcie. Oj, będzie się działo!

Było 8:8 , gdy wchodziłem na wypełnione jak nigdy trybuny Zatoki Sportu. Piłka wodna w Polsce nie jest popularna, ale na widowni siedzieli głównie obcokrajowcy. Przyjechali do Łodzi na Europejskie Igrzyska Akademickie (EUG2022). To rozgrywany co dwa lata festiwal sportów, w których udział biorą studenci pod sztandarem swojej uczelni. Dopingowali ochoczo swoje drużyny. I to bardzo energicznie oraz żywiołowo. Jeszcze na żadnym meczu waterpolo w Polsce nie widziałem takiej atmosfery.

Grały ekipy z Uniwersytetu Lwowskiego oraz z Debreczyna. Dla Węgrów piłka wodna jest równie częstym tematem rozmów co polityka. Są 9-krotnymi mistrzami olimpijskimi w tej dyscyplinie. Nie dziwi więc, że w półfinałach EUG były trzy drużyny z tego kraju. Naprzeciwko Ukraińcy, którzy takich tradycji nie mają, ale teraz każdy sport wykorzystują do manifestacji swojej państwowości.

Bramki padają jedna po drugiej. Na gola Węgrów, od razu odpowiadają Ukraińcy. 8:8, 9:9, 10:10. Walka trwa także na trybunach. Z jednej strony zapiewajło krzyczy: Hajra! (Naprzód) – reszta dokrzykuje: DE-BRE-CEN! Z drugiej po całej niecce niesie się: U-KRA-I-NA! Emocje jak na derbach piłkarskich. Ale tych w piłkę kopaną.

Na początku ostatniej, czwartej kwarty Węgrzy odskakują na dwa gole. Jest 12:10. Drużynie ze Lwowa nie idzie. Węgrzy blokują strzały, jednak sami także nie mogą minąć lasu blokujących rąk przeciwników. Nie brakowało męskiej gry. Woda pieniła się od kuksańców. Z powodu swojej waleczności Ukraińcy cały czas utrzymywali kontakt bramkowy z rywalem. Walczyli o każdą piłkę.

Decydujący moment mecz nastąpił na nieco ponad dwie minuty gry do końca. Kontratak zespołu ukraińskiego został zatrzymany, ale atakujący dalej szarżował. Piłka wyskoczyła za plecy zawodników i obaj rywale rzucili się na nią. Sędzia uznał, że Węgier faulował. Musiał natychmiast odpłynąć do strefy kar na kilkanaście sekund. W tym momencie Ukrainiec został sam na sam z bramkarzem i wykorzystał sytuację, że doprowadzić do remisu.

Na trybunach zawrzało. Z jednej strony radość, z drugiej wściekłość. Jestem pewny, że kibice z Węgier krzyczeli w swoim szeleszczącym języku „Sędzia kalosz!” Zamieszanie trwało dobre kilka minut. Sędzia był Polak, delegatem technicznym Węgier. Decyzja nie została jednak zmieniona.

Woda w basenie wzburzyła się jeszcze bardziej. Piękne gole z dystansu rzucili Denys Gusakow, w ostatniej sekundzie akcji, i Patrik Macsi. To była jego ósma w tym meczu. Znowu festiwal gol za gola. Na pół minuty przed końcem czasu Ukraińcy rzucają kolejną bramkę. Kolega pyta się mnie, co będzie w przypadku remisu? Karne, mówię. Oglądamy ostatnią akcję. Węgrzy płyną do bramki. Ukraińcy postawili obronę. 10 sekund do końca. Węgrzy wymieniają się piłką i straszą bramkarza strzałem. 7 sekund. Sebestyen Somorjai strzela! Obok bramki. Uniwersytet Lwowski w finale.

Niby grali półprofesjonaliści lub nawet amatorzy, ale zagrali tak, że będę pamiętał te emocje jeszcze długo. Takie mecze są obok nas codziennie. Trzeba je tylko usłyszeć.

Podziel się