Relacje

Co za niedziela! Hurkacz zmiótł z kortu lidera rankingu

Co to była za niedziela! Polacy grali w finałach dwóch prestiżowych turniejów: Hubert Hurkacz w najbardziej prestiżowym, poza Wimbledonem, turnieju na nawierzchni trawiastej w niemieckim Halle i piłkarze ręczni Łomży Vive Kielce o triumf w Lidze Mistrzów z Barceloną. Zwycięski był nasz tenisista, który zmiótł z kortu lidera rankingu.

Niedziela 19. czerwca zapowiadała się wspaniale. W sobotę najpierw piłkarze ręczni dosyć pewnie pokonali węgierskie Veszprem, a kilka godzin później Hubert Hurkacz, serwując 23 asy, po dwóch godzinach gry wyeliminował w półfinale Nicka Kyrgiosa. Dzień później kolejność się odwróciła.

Po godzinie 15 swój mecz z Daniłem Miedwiedewem, liderem rankingu, rozpoczął Hurkacz. Wejście w spotkanie było wyrównane. Hubert serwował. Na każdy jego zdobyty punkt, rywal natychmiast odpowiadał. 15:0, 15:15, 30:15, 30:30, 40:30, 40:40. Panowie grali. Biegali. Odbijali piłkę w wymianach po kilka razy. Nie to co w poprzednich meczach Hurkacza z Felixem Auger-Alliasimem i Nickiem Kyrgiosem, w których najważniejszy był atomowy serwis. Tym razem też jest to ważna broń Huberta. Przy trzeciej równowadze serwuje nie do odbioru i w końcu wygrywa pierwszego gema. Zapowiadał się długi i emocjonujący mecz.

Drugi gem rozpoczął się dokładnie tak samo jak pierwszy. Punkt za punkt, ale tym razem, przy serwisie rywala, Hubert wykorzystał już pierwszą okazję do wygrania i niespodziewanie przełamał Miedwiediewa.

Kolejny gem poszedł jeszcze bardziej gładko. Po 12. minutach gry było 3:0.

W kolejnej partii rywal to samo. Numer 1 światowego tenisa serwował, ale piłka cały czas wracała na jego stronę. Hurkacz grał koncertowo. On nad tą trawą „latał”, podczas gdy rywal człapał. Dla Rosjanina było to niepojęte. Winą za taki obrót sprawy obwinił siedzącego na trybunach swojego trenera. Ktoś musi być przecież winny. Dla człowieka z takim ego, na pewno nie on sam. Po każdej przegranej wymianie w stronę trenera leciały kolejne kąśliwe uwagi.

Po chwili było już 5:0 i to ja „latałem” ze szczęścia.

Pierwszy set skończył się pięknym i szybkim 6:1.

W drugim secie Hubert nie zamierzał „schodzić na ziemię”. Wręcz przeciwnie! Wzbił się jeszcze wyżej, doprowadzając do szału Miedwiediewa. Ten w odwecie wyrzucił ze stadionu swojego trenera.

Niestety od tego momentu mecz stracił na atrakcyjności. Hubert pilnował swojego serwisu, a rywal zaczął wykorzystywać swój. Pierwsza szansa na zakończenie meczu pojawiła się przy stanie 5:4. Hurkacz przegrywał 15:40, ale wygrał trzy kolejne piłki i miał piłkę meczową. Miedwiediew jeszcze się obronił. W kolejnym gemie sytuacja była odwrotna. To nasz tenisista prowadził 40:15. Rosjanin jeszcze raz się obronił, ale w kolejnej akcji Polak przypieczętował swój sukces.

Było to jego pierwsze zwycięstwo w tym sezonie i piąte w karierze. Faktem jest to, że ilekroć jest w finale, zawsze wygrywa 😊 Ciekawostką zaś to, że jego trener obiecał zgolić swoją okazałą brodę, gdy Hubert wygra jakiś ważny turniej. Będzie więc strzyżone, golone!

Zdjęcie: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Hurkacz_RG19_%2810%29_%2848199235282%29.jpg

Podziel się