Relacje

Jak Polacy przegrywają mistrzostwa Europy na własnej ziemi

Polscy szczypiorniści dostali tęgie lanie od Chorwatów i pogrzebali szanse na pierwszy medal mistrzostw Europy w historii. Wiara w ich sukces była wielka, bo podsycona trzecim miejscem w zeszłorocznych mistrzostwach świata. Gdy jednak spojrzymy ogólnie na dokonania polskich męskich reprezentacji w grach zespołowych w mistrzostwach naszego kontynentu rozgrywanych w naszym kraju, od razu stanie się jasne, że o medalu jednak nie mogło być mowy. 

W XXI wieku Polska była organizatorem mistrzostw na naszym kontynencie we wszystkich liczących się grach zespołowych. Nie dość, że nie zdobyliśmy żadnego medalu, to kończyliśmy rywalizację w katastrofalnym stylu.

Koszykówka

Wszystko zaczęło się od koszykówki. W 2009 roku do Polski przyjechały najlepsze zespoły, by walczyć o prymat w Europie w najpopularniejszej po piłce nożnej grze na świecie. Polacy w pierwszej fazie grali we Wrocławiu. Zaczęło się obiecująco od zwycięstwa nad Bułgarią 90:78. Następnego dnia sprawiliśmy sensację, wygrywając niespodziewanie z Litwą 86:75! Wielcy Litwini, medaliści olimpijscy i mistrzostw Europy i świata, prowadzili tylko przez chwilę pod koniec pierwszej kwarty. Później punkty seryjnie zdobywali Maciej Gortat, David Logan i Michał Ignerski. Trzy „trójki” tego ostatniego na początku trzeciej kwarty wyprowadziły polski zespół na prowadzenie 73:56, którego już nie oddał do końca meczu. Wielkie zwycięstwo, ale niestety ostatnie w tym turnieju. Potem były jednak już same porażki: z Turcją 69:87 na zakończenie pierwszej fazy; z Serbią 72:77; Słowenią 60:76 i Hiszpanią 68:90 w drugiej fazie w Łodzi. Karierę skończył wtedy Adam Wójcik.

Piłka nożna

Euro 2012 to miał być turniej, który miał przywrócić wiarę w polską „kopaną”. Podobnie jak w przypadku koszykówki, początek tchnął nadzieją. Remis na inaugurację z Grecją, potem 1:1 z Rosją, dawało nadzieję na historyczny awans z grupy. Strefy kibica nabite były do granic wytrzymałości. W tej w Warszawie pod Pałacem Kultury i Nauki było każdorazowo nawet 100 tys. ludzi. Podobnie jak teraz w przypadku piłkarzy ręcznych, emocje przed ostatnim meczem grupowym z Czechami sięgały zenitu. Nie było innego tematu rozmów niż Euro. Pojechałem wtedy do Wrocławia. Nabita do granic wytrzymałości Oficjalna Strefa na Rynku nie była już w stanie pomieścić wszystkich chętnych, którzy chcieli wspólnie oglądać ostatni mecz grupowy Polski z Czechami. Wtedy telebim ustawiono na placu pod kościołem św. Marii Magdaleny u zbiegu ulic Szewskiej i Wita Stwosza. Kilka tysięcy osób wstrzymało ruch tramwajowy, ale ożywiło miejscowe puby z piwem. Niestety naszych piłkarzy dopadła niemoc podobna do tej której ofiarą padli Michał Jurecki i spółka. Petr Jiracek w 72. minucie definitywnie pogrzebał nasze marzenia. Nigdy nie zapomnę tej grobowej atmosfery na wrocławskim Rynku, chrzęstu rozbitego szkła pod nogami i wszczynających burdy między sobą Polaków. Miałem nadzieję, że więcej się to nie powtórzy…

Siatkówka

Podobne rozgoryczenie przeżyłem jednak już rok później. W 2013 roku Polacy zorganizowali mistrzostwa Europy siatkarzy wspólnie z Duńczykami. Prowadzeni przez Andreę Anastasiego Polacy wciąż jednak nie mogli odnaleźć formy z lata 2012, gdy wygrywali Ligę Światową. W meczach z Turcją i Słowacją stracili po jednym secie, a z Francją sami ugrali tylko jednego i musieli grać w barażach o wejście do ćwierćfinału z Bułgarią. Gdańsko-sopocka Ergo Arena nie okazała się szczęśliwa. Po dwóch wygranych pierwszych setach, kontrolę nad meczem przejęli Bułgarzy. Trzecią partię wygrali do 20, a czwartą, mimo bezbłędnego w ataku Bartosza Kurka, do 24. Tie-break to już roller-coaster w wykonaniu Polaków. Zaczęli od 3:0, a potem bronili czterech piłek meczowych. Trzy obronili, ale za czwartym razem Bułgarzy dopięli swego i wygrali 18:16. Ten mecz zakończył przygodę trenera Andrei Anastasiego z reprezentacją Polski.

Piłka ręczna

Historia niemal bliźniacza do tego co działo się w latach poprzednich. Obiecujący początek, zwycięstwo nad mistrzami olimpijskimi, świata i Europy Francuzami, pierwsze miejsce w grupie i niemal pewny awans do półfinału. Co się stało potem, wiesz. Na pocieszenie pozostaje fakt, że w liczonej od 1994 roku historii mistrzostw Europy w piłce ręcznej mężczyzn gospodarze tylko raz sięgnęli po złoty medal. Udało się to w 2002 roku Szwedom. Nie udało się natomiast ani Hiszpanom, ani Chorwatom, ani nawet Duńczykom. Gorzej niestety dla nas, że zdobyli oni medal, a w sumie to nawet nie jeden.

Jest jeden wyjątek od reguły. Bardzo odległy czasowo. W 1963 roku Polska byłą organizatorem mistrzostw Europy w koszykówce. We wrocławskiej Hali Ludowej reprezentacja Polski uległa tylko Związkowi Radzieckiemu i zdobyła srebrny medal. Biorąc pod uwagę również historyczne zwycięstwo nad Litwą, również osiągnięte w tej hali, w razie organizacji w Polsce mistrzostw Europy w koszykówce należy je przeprowadzić tylko we Wrocławiu ?

Na pocieszenie przypomnę, że na szczęście lepiej nam się wiedzie we własnym halach w mistrzostwach świata. Półtora roku temu siatkarze zostali najlepsza drużyną. Dlatego nie ma co się martwić. W 2023 roku Polska, wraz ze Szwecją, będzie organizatorem mistrzostw świata w piłce ręcznej. Wtedy sobie odbijemy tegoroczne niepowodzenie!

Podziel się