Plan gry

Olimpijska opowieść. Jak chłopiec z wioski w dżungli w Ameryce spełnił swój sen o igrzyskach

Miałem pisać o kolejnej bitwie w basenie olimpijskim pomiędzy USA a Australią, ale problemy bogatego świata mogą poczekać, bo na korcie badmintonowym w Tokio napisała się cudowna olimpijska opowieść. Opowieść o tym jak chłopak z wioski w dżungli w Ameryce Środkowej wydeptał sobie ścieżkę na olimpiadę, a potem na stałe zapisał się w jej historii.

Kevin Cordon miał być piłkarzem. Jak wszyscy chłopcy w Gwatemali. Nawet imię ma na cześć piłkarza – Kevin jak Kevin Keegan. Bożyszcze Liverpoolu z lat 80-tych ubiegłego wieku. Ojciec go ubóstwiał. Dlatego grał w piłkę. Ale gdy miał 11 lat, do jego La Union, miejscowości w środku gwatemalskiej dżungli, przyjechał nauczyciel, który był byłym badmintonistą. Kevin zamienił piłkę na lotkę. Już wtedy miał marzenie: zostać olimpijczykiem. Już wtedy wiedział, że łatwiej zrealizuje marzenie poprzez badmintona niż piłkę nożną.

Jeszcze tego samego roku jedzie na mistrzostwa Gwatemali w swojej kategorii wiekowej. Wygrywa.

W wieku 15 lat opuszcza rodzinę i przenosi się do stolicy. 200 km od domu uczy się w nowej szkole, a także doskonali serwis, klir i smecz. Już po roku robi je tak dobrze, że dostaje powołanie do reprezentacji seniorów. Na arenie międzynarodowej debiutuje podczas Igrzysk Ameryki Środkowej i Karaibów w Salwadorze. Jeszcze nie wygrywa. Zwycięża cztery lata później w 2006 roku. W tej imprezie, odbywającej się co cztery lata, jest niepokonany do dziś.

Jako 21-latek leci do Rio, by spełniać swoje marzenie – wywalczyć kwalifikację do igrzysk olimpijskich. Igrzyska PanAmerykańskie to już nie tylko Karaiby. To najlepsi sportowcy z obu kontynentów między Pacyfikiem a Atlantykiem. Dopiero w finale lepszy okazuje się Kanadyjczyk. Spełnia jednak swe marzenie – ma bilet na igrzyska.

Kevin Cordon ma 22 lata i jest nie tylko jednym z dwunastu reprezentantów swojego kraju na igrzyskach w Pekinie. Jest także chorążym całej ekipy podczas ceremonii otwarcia! W turnieju rozgrywa jeden mecz. Stawia się rozstawionemu z numerem trzecim Chińczykowi, ale przegrywa. Był na igrzyskach.

Był, ale nie wygrał żadnego meczu. Ma nowy cel.

Dzięki Kevinowi, trzy lata później Chińczycy dowiadują się, gdzie leży Gwatemala. W pierwszej rundzie rozgrywanych w Londynie mistrzostw świata pokonuje numer 5 światowego rankingu Long Chena. W trzech dramatycznych setach. Po grze na przewagi w trzecim. Efektownym smeczem kończy pojedynek, po którym wszyscy obserwatorzy potrzebują tlenu. Tamtego roku doszedł do ćwierćfinału. Jako pierwszy gracz spoza Europy lub Azji.

Rok później znów jest w Londynie. Ponownie na igrzyskach. Z nowym celem. Zmieniły się warunki rozgrywania turnieju. Zamiast fazy pucharowej (przegrywający odpada), zawodnicy najpierw rywalizują w grupach. Do 1/8 finału awansuje tylko zwycięzca. Wygrać mecz. Pierwszy jest ze Szwedem. Pierwszego seta przegrywa. W drugim to on dyktuje warunki. W trzecim spełnia marzenie.

Trzy dni później gra z Brytyjczykiem o awans do fazy pucharowej. I robi to co rok temu z Chińczykiem. W trzecim secie, przy stanie 19:19 zdobywa dwa ostatnie punkty. I znów jest pionierem. Jest pierwszym graczem spoza Europy lub Azji w tej fazie turnieju. Tym razem olimpijskiego. Przez następne lata to zwycięstwo jest rozpamiętywane przez gwatemalskich kibiców tak, jak remis naszych piłkarzy na Wembley w 1973 roku. W 1/8 finału Japończyk jest już za mocny.

„Gdy zaczynałem trenować badmintona, chciałem pojechać na igrzyska. Gdy już na nie pojechałem, chciałem wygrać. A teraz chcę wygrywać jeszcze więcej” – mówi Kevin Cordon, wyznaczając sobie cel na kolejne igrzyska.

Kolejne czterolecie olimpijskie mocno go doświadcza w życiu prywatnym oraz sportowym. W 2013 roku ma bardzo poważną kontuzję. Gdy w szpitalu przechodzi rehabilitację, dowiaduje się, że w wypadku samochodowym ginie jego brat. Od tego momentu, po każdym wygranym meczu, w hołdzie Marvinowi Cordonowi, zawsze wydaje z siebie „krzyk do nieba” i wskazuje palcami wskazującymi na niebo.

Na igrzyska w Rio de Janeiro jedzie wygrywać. W pierwszym meczu gra z Polakiem – Adrianem Dziółko. Przegrywa i schodzi z kortu, płacząc. Kontuzja lewego kolana nie pozwoli mu więcej zagrać na tych igrzyskach.

Do Tokio leci zrobić to, czego nie udało mu się w Rio: wygrywać. Sytuacja jest jednak tragikomiczna. Z powodu pandemii koronawirusa przez rok nie odbywały się prawie żadne turnieje. W pewnym momencie nie można było nawet wychodzić z domu, by iść na trening. Nie było z kim trenować. On sam trenował w salce parafialnej w swoim rodzinnym La Union. Pomieszczenie było na tyle duże, że zmieścił się tam kort.

Na pierwszy ogień idzie jego znajomy z Igrzysk PanAmerykańskich – Meksykanin Luis Munoz. Po 42 minutach gry ma zwycięstwo „numer jeden”. W meczu o awans do fazy pucharowej gra z reprezentantem Hong Kongu – Ng Ka Long. To zawodnik nr 9 w rankingu federacji badmintona. Chińczyk w tym pojedynku jest nieswój. Początkowo chciał grać w czarnej koszulce bez godła Hong Kongu, ale nakazano mu grać w koszulce z godłem. Zamieszanie z tym związane wprowadziło zamęt w jego głowie. Nie grał jak na zawodnika z czołówki przystało. Kevin Cordon to wykorzystał i po meczu wykrzyczał do nieba hołd dla brata.

Dla Gwatemalczyka pokonać w badmintonie Azjatę to jak zwycięstwo polskich piłkarzy z Niemcami. Gwatemala po raz kolejny przypomniała sobie o swoim badmintoniście. Jego trzeci mecz, z Holendrem Caljouwem, jest w środku gwatemalskiej nocy. La Union jednak nie śpi. Ogląda chłopaka, który zamiast piłki wybrał badmintona i teraz podbija świat. Holender jest faworytem. Cordon wygrywa pierwszego seta. W drugim dostaje tęgie lanie. Zdobywa tylko trzy punkty. Europejczyk zdobywa 18 punktów pod rząd.

„Nasz kraj jest biedny i nie ma wielkich fanów badmintona, więc jeśli mam szansę konkurować, muszę to zrobić z sercem. I to właśnie zrobiłem w tym meczu. Grałem sercem ” – mówi po zwycięskim trzecie secie, wygranym minimalnie dwoma punktami.

Kevin Cordon znowu to zrobił. Znowu wygrał i znowu wprowadził nowy ład w badmintonie: pierwszy gracz z Ameryki w ćwierćfinale igrzysk. W wieku 34 lat. Jego rówieśnicy z Indonezji i Chin zwykle z tym wieku są już na sportowej emeryturze lub zmieniają obywatelstwo, by jeszcze pograć. A on wygrywa.

„W Gwatemali nie ma wielu fanów badmintona. Wszyscy tylko piłka nożna, piłka nożna i piłka nożna. Nie jest nam łatwo jeździć na turnieje. Wyjazdy na turnieje w Europie są bardzo drogie, więc granie z najlepszymi graczami, to zaszczyt”.

Zaszczyty zaszczytami, ale Cordon nie zamierza im się kłaniać. Z każdym kolejnym meczem powinno być trudniej. Tymczasem gwatemalczyk jakby temu zaprzecza. „Uwierzysz, że jestem teraz w półfinale?” – pyta dziennikarza po meczu, który z Koreańczykiem Heo Kwanghee trwał tylko 42 minuty. Tyle co z Munozem i Ng Ka Longiem. Na pytanie: „Jak on to robi?” odpowiada: „Wciąż jestem dzieckiem. Bawię się jak dziecko. Dobrze się bawię i staram się dać z siebie wszystko”. Po ostatniej lotce, jak dziecko płacze przez kilka minut. Kevin Cordon znów wygrał i jest tam gdzie, gdzie był w swoich marzeniach – w półfinale igrzysk olimpijskich.

Dotychczasowych rywali trochę rozluźniał jego niski ranking (nr 59) i pochodzenie. Poza tym, nie znali go. Z Munozem grał kilkanaście razy, bo to rywal z tej samej strefy, ale z pozostałych zawodników grał tylko raz z Caljouwem. On nie ma pieniędzy, by jeździć na turnieje i grać z najlepszymi, oni mają pieniądze, ale nie są przygotowani na jego waleczność.

„Bardzo trudno grać z tymi wszystkimi graczami z czołówki, gdy możesz ich oglądać tylko w telewizji lub Internecie”. W Tokio to on odrobił zadanie domowe. Przeciwnicy nie.

W półfinale na jego drodze stanął gracz, który zapowiedział, że docenia osiągnięcia badmintonisty z Gwatemali, ale zakończy tę piękną historię. Duńczyk Victor Axelsen, były mistrz świata, jak powiedział, tak zrobił. Kevin Cordon przegrywa, ale ma jeszcze szansę na brązowy medal. Musi wygrać jeszcze jeden raz. Z małym, zwinnym Indonezyjczykiem.

Anthony Sinisuka Ginting jest szybki. Szybszy niż Kevin Cordon i wytrąca mu jego główny atut – grę przy siatce i zmuszanie przeciwnika do zagrywania wysokich lotek. Mecz trwa 38 minut. To nie jest drugi w historii medal dla Gwatemali dla igrzyskach, ale pierwszy dla Indonezji w grze pojedynczej mężczyzn od 17 lat.

Kevin Cordon z Gwatemali przegrał mecz, ale wygrał serca kibiców na całym świecie.

Zdjęcia główne:

https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Olympic_flag.jpg

O Kevinie Cordonie czerpałem wiedzę z następujących źródeł:

  • https://bwfbadminton.com/player/54897/kevin-cordon
  • https://bwfbadminton.com/player/54897/kevin-cordon/tournament-results
  • https://olympics.bwfbadminton.com/news-single/2016/08/12/cordon-falls-to-dziolko-day-1-session-3-rio-2016/
  • https://en.wikipedia.org/wiki/Kevin_Cord%C3%B3n
  • https://aprende.guatemala.com/historia/personajes/biografia-kevin-cordon-badmintonista-guatemalteco/
  • https://www.guatemala.com/deportes/eventos-multideportivos/kevin-cordon-entreno-en-un-salon-parroquial-antes-de-los-juegos-olimpicos-de-tokio-2020.html
  • https://www.prensalibre.com/deportes/deporte-nacional/vamos-guate-kevin-cordon-el-olimpico-del-badminton/
  • https://elperiodico.com.gt/noticias/deportes/2021/07/29/cordon-el-grito-hasta-el-cielo-hermano/
  • https://republica.gt/2021/07/29/padres-de-kevin-cordon-y-luis-carlos-martinez-todo-es-para-guatemala/
  • https://www.prensalibre.com/deportes/deporte-nacional/emocion-desde-zacapa-los-padres-de-kevin-cordon-vivieron-con-gran-sentimiento-su-clasificacion-a-los-cuartos-de-final-de-los-juegos-olimpicos/
  • https://www.scmp.com/sport/hong-kong/article/3142894/tokyo-olympics-angus-ng-ka-long-shocked-kevin-cordon-group-stage
  • https://www.newindianexpress.com/sport/olympics/2021/jul/29/fun-loving-kevin-cordon-puts-guatemalan-badminton-on-map-with-upset-win-in-tokyo-games-2337145.html
  • https://www.prensa-latina.cu/index.php?o=rn&id=465528&SEO=badminton-de-guatemala-festeja-a-kevin-cordon-en-tokio-2020
  • https://www.thestandard.com.hk/breaking-news/section/18/177734/Early-exit-for-HK%E2%80%99s-Angus-Ng-after-loss-to-Guatemala%E2%80%99s-Kevin-Cordon
  • https://www.ad.nl/dossier-dit-zijn-onze-topverhalen/spelen-zitten-er-plots-op-voor-haagse-debutant-mark-caljouw-dit-is-een-enorme-teleurstelling~a49b4ec1/?referrer=https%3A%2F%2Fwww.google.com%2F
  • http://www.badmintoneurope.com/cms/default.aspx?clubid=4685&cmsid=239&pageid=5381&m=8485783
  • https://www.firstpost.com/sports/tokyo-olympics-2020-guatemalas-kevin-cordon-continues-dream-run-with-win-over-heo-kwang-hee-in-quarters-9852871.html
  • https://twitter.com/juegosolimpicos/status/1421625075472687107
  • https://elperiodico.com.gt/noticias/deportes/2021/07/29/cordon-el-grito-hasta-el-cielo-hermano/

Podziel się